- Poprzez prywatyzację chcemy uzyskać środki niezbędne dla rozwoju spółki w poszczególnych obszarach działalności - mówi Grzegorz Grabowski, członek zarządu, dyrektor handlowy PKP Energetyka.
Na jakim etapie znajduje się proces prywatyzacji spółki PKP Energetyka?
- Formalnie rozpoczął się w czerwcu, wyborem doradcy prywatyzacyjnego. Zostało nim konsorcjum, którego liderem jest Banku Zachodniego WBK S.A. (obecnie Santander).
Jaki jest harmonogram tego procesu, czyli kiedy można spodziewać się sprzedaży akcji?
- Gestorem analizy prywatyzacyjnej jest nasz właściciel, PKP SA i to do niego należy decyzja określająca harmonogram i poszczególne etapy jego realizacji. Na tym etapie prac trudno jest określić datę i proponowaną ścieżkę prywatyzacyjną.
Co prywatyzacja może zmienić w działalności spółki?
- Celem dla nas jest uzyskanie warunków do dalszego rozwoju spółki, poprzez pozyskanie tanich źródeł finansowania. Zostaną one wykorzystane do realizacji przyjętych celów strategicznych. Jest nim budowa mocy w zakresie wytwarzania energii, rozbudowa majątku dystrybucyjnego oraz rozwój usług elektroenergetycznych i działalności w zakresie zaopatrywania kolejowych pojazdów trakcyjnych w olej napędowy, poprzez budowę stacji paliw.
O budowie elektrowni jakiej mocy mówimy i w jakiej technologii?
- Obecnie opracowywana jest koncepcja tej strategii. Ogólnie mogę powiedzieć, że będzie to wytwarzanie energii w sposób rozproszony, czyli dopasowany do naszej struktury. Będzie to energetyka związana bezpośrednio z kogeneracją i OZE. Przewidujemy, że łącznie te zakłady będą dostarczały ok 1,2-1,3 TWh energii elektrycznej rocznie.
Jaki będzie udział produkcji w takiej skali w obrocie energii przez spółkę?
- Dzisiaj sprzedajemy przewoźnikom kolejowym 2,3 TWh energii rocznie, a ponadto 1,3 TWh innym klientom rozproszonym w całym kraju - łącznie mamy ich ponad 43 tys. A zatem produkcja własna pokrywałaby blisko 40 proc. naszej obecnej sprzedaży energii. W perspektywie wieloletniej zakładamy wzrost sprzedaży energii i zwiększenie udziału spółki w krajowym rynku energii elektrycznej, który wynosi obecnie ok. 3 proc.
Model rozproszonej produkcji i przyjętego założenia oznacza, że unikacie problemu emisji CO2. Czy energia będzie zatem relatywnie tania?
- Stawiamy na kogenerację i OZE, obniżając ewentualne koszty wykupy emisji CO2. A rozproszone źródła produkcji stworzą nam możliwość przyłączenia do własnych sieci, bez kosztownych inwestycji w rozbudowę sieci energetycznych. W ten sposób zwiększymy naszą konkurencyjność w dostawach energii na terenach słabiej zurbanizowanych oraz o niedostatecznie rozwiniętej infrastrukturze elektroenergetycznej. Natomiast tam, gdzie nie przyłączymy źródeł energii do własnej sieci, tam energię odbierze operator systemu przesyłowego lub dystrybucyjnego.
Więcej
